To nie jest kraj dla wielkich ludzi
90 min.
Pierwsza w Polsce stand up comedy, gatunek niezwykle popularny w Stanach Zjednoczonych, z powodzeniem przeszczepiony przez Rafała Rutkowskiego i Michała Walczaka (jeden z najzdolniejszych młodych dramatopisarzy w Polsce) na grunt polski. One-man show jest zbiorem przezabawnych skeczy, w których pojawiają się najróżniejsze postaci – ksiądz udzielający ślubu byłej ukochanej, żołnierz gej, blondynka u ginekologa… Wirtuozeria aktorska i zjadliwość tekstów. Dla młodych i starych, dla tych, którzy odnieśli sukces i frustratów, jednym słowem – dla wszystkich, którzy żyją w Polsce.
Echa spektaklu….
Michał Walczak zafascynowany vis comica Rafała Rutkowskiego z Montowni (pamiętacie go z serii telewizyjnych reklam o uczynnym sprzedawcy?) napisał mu kilkanaście zabawnych monologów. Zebrane do kupy dają coś w rodzaju rodzimej wersji anglosaskiej stand up comedy. (…)Udławiłem się ze śmiechu na monty-pythonowskim z ducha skeczu o pewnym wojskowym z komisji poborowej posiadającym dar rozpoznawania gejów. A o przygodach beznogich harcerzy, którzy nazwali swój zastęp Węże, zdecydowanie powinna powstać nawet osobna sztuka. Łukasz Drewniak, „Przekrój”
Aktor Teatru Montownia i autor tekstu Michał Walczak tworzą polską stand-up comedy od zera. Efekt jest porażający. Przede wszystkim Walczak (jeden z najlepszych dramaturgów młodego pokolenia) is back. Skecze o zakompleksionym księdzu udzielającym ślub ukochanej, wojskowym teście na geja czy prywatnym, ekskluzywnym przedszkolu dla dzieci „wiecie kogo” to polskie szaleństwo w pigułce. Rutkowski zdolny zmiąć, wygiąć i wywrócić swoją twarz na wszelkie sposoby doprowadza publiczność do spazmów. Joanna Derkaczew, „Gazeta Wyborcza” Rutkowski oscyluje między prywatnością a graną postacią, budując trudną, bo z natury rzeczy niestabilną, proteuszową formę aktorskiego popisu. I jest w tym po prostu dobry. Można nie cenić stand-up comedy jako trywialnego wykwitu kultury popularnej. Ale nie można nie docenić aktora, który ten niski gatunek przedstawia z wysokiej klasy talentem. Janusz Majcherek, „Gazeta Wyborcza – Stołeczna”